Dziecięca inicjatywa

Wczesna godzina ranna, grubo przed szóstą, aczkolwiek już dość jasno.

Siedzę w pracy, zupełnie sam. Zaledwie kilkadziesiąt metrów ode mnie, tkwi wiele porozrzucanych po pokojach przeróżnych oblicz ludzkich ze swoimi dylematami. Znajduję się w ścisłym ich centrum, jeżeli tylko zza drzwi się wyłonią. Oby nie, na dziś już zaskakujących zwrotów wystarczy.

Dochodzą mnie dziwne dźwięki z zewnątrz. Wszędobylskie i nietypowe, więc nie myśląc wychodzę przed Magnolię, aby oczy mogły spiąć obraz z tym co słyszą uszy. Zobaczyć i zrozumieć, zaspokoić żarłoczną umysłu ciekawość. Odgłosy nie były przerażające, a wyjątkowo zaskakujące o tej porze i w tym miejscu.

Wyglądam za róg budynku i moim oczom ukazuje się grupa ludzi około 20 osób, w większości dzieci. Stoją przy stole klaszcząc radośnie, każdy w urodzinowej czapeczce, wielce rozbawieni. Głośno wołają „dziękujemy Panu, brawo”.

Rozkładam nie myśląc ręce i przyklaskuję zszokowany. Inicjatywa wygląda na bardzo miłą i wdzięczną sama w sobie. Mina którą wyrysowaną mam na twarzy mówi wszystko co chcę wiedzieć i jak się czuję. Pyta, skąd się tu wzięli, kiedy to poustawiali, a przede wszystkim czemu nikt mi nie dał znać, nie zapytał, czemu nic o tym nie wiem.

Podchodzę do jednej z Pań stojącej krok w tył za innymi, ta jakby widząc mnie kątem oka, raczy słowem: „dzieci zorganizowały swojemu nauczycielowi tą wspaniałą niespodziankę”. Mojemu zdziwieniu nic się nie równa, szepce więc Pani do ucha tylko: „proszę choć troszkę ciszej, goście jeszcze śpią”…

13 uwag do wpisu “Dziecięca inicjatywa

  1. Potrafisz przekonać człowieka 🙂 Już trochę polubiłam! Zmieniłam podejście 😀
    Na przykład taki tzw. brudny róż – po prostu piękny, a jeszcze w połączeniu z brązem cudo zestaw…. 🙂 Pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz