Te
Znamię
Jam Skorpion
W raz wyłoniony
Z piekła objęć wyrwany
Żarem z(a)parzyłem szatana
Diabła obrazy w skromnej postaci
Człowieka bujał, udając na niby dobrego
Ten szeptał do uszu ciszą lub krzyczał doniośle
Nie swoim męskim jednak, on kobiecy strój przybrał
Wyglądającego z zewnątrz na jakże od innych tak innego
Delikatna oraz miła, powtarzaj doń to wiąż mów.. zaprzestałem
Nieskazitelna, zagubiona, podobno wspominała, kłując duszę zraniona
Wybór żyć w zatrzęsieniu, kłamstw za plecami, chcieć lecz nie chęć brać
Robiąc w życiu wspólnym zmartwionemu tak jak gdyby bólu żądny
Pragnął tego cierpienia przeogromnego, tęsknił chciał znowuż
Kochając, szczerze oddał, zakręcił plugawy kran spokojnie
Demoniczny Lucyfer, odegrać oczywiście chciał cham
Upadł, zgon, przecież drania nie zabije ni nie zmąci
Wody nie naruszy, tafla skuta lodem jest dziś
Durnia nie zniszczy, tak pewny siebie tkwi
Nie zakryje, chociaż ciemne chmury
Nad głową, a na (w)reszcie czuję
Jesteś, zatem wtulam wolny
Twój błękit, róż już żyję
Popiół sczyścił ciało
Mocno jak nigdy
Wyszorować
Musiałem
Z krwi
Się
jaki smutny obraz… znam… aż gardło ściska, serce zabija… z wrażenia… brak słów…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ale miniony 😉
Będę miał zaraz kolorowszy, nie powiem czym natchniony 😉
O serce to dbaj!!! Zawsze się przydaje 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
„śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci”
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Święte słowa 🙂
PolubieniePolubienie
Lechoń 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pięknie poprowadzony wiersz w formie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję bardzo 🙂
PolubieniePolubienie