W płaszczu magmy
Idę na dno
Chętnie
Sen
Na Jawie
Rozmarzony
Dzisiejszy wypieścić
W płaszczu magmy
Idę na dno
Chętnie
Sen
Na Jawie
Rozmarzony
Dzisiejszy wypieścić
Tup, tup, mały kroczek
Po małym kroczku
Szybciutko przemija
Roczek, po roczku
Wesoły na wiosnę
Uśmiechnięty w lato
Szczęśliwy w jesieni
Zimo, co Ty na to
Otulony kurteczką
Bawi się w Twym śniegu
Morze skute lodem
Od brzegu do brzegu
Nie ma wtedy mowy
O kąpieli w wodzie
Znaleźć można coś, czego
Szukalibyśmy, co dzień
Ty podzielasz moje pasje
Malutki bursztynku
Troskliwie spoglądam
Jak rośniesz synku
Czekam, aż przebudzisz
Się z głębokiego snu
Patrzę, tak słodko śpisz
Jestem przy Tobie tu!
Nagi opadłem na ziemię
Leżę pomiędzy innymi jabłkami
Czekam cierpliwie, aż zbutwieję
Słucham
Szepczą cicho między sobą
„Cydr ostatnio w modzie”
Tym się pocieszam
Nadzieją
Może nie do końca stracony
Poleżę, więc tak, pomyślę
Może poukładam się wreszcie
Zamykam oczy
Zatroskany marznę na kość
Noce jeszcze chłodne
Gwiazdy nie lśnią jak zazwyczaj
W liście opatulam
Wstydzą się mnie czy brzydzą
Durny owoc zmieszany
Zwykły jabol
Ogień
Zaprószony
Pożarł
Płomień szalony
Doszczętnie
Owocem
Żużel wokół
Wiatr
Rozpędził popiół
Niekonsekwentnie
Woda zlała
Nasączając
Na spółkę
Z ziemią bełtając
Bagno niepojęte
Cztery żywioły
Nie raz
Wspomnę jeszcze
Ogień, wiatr
Woda i ziemia
Na czworo, zmysły rozszarpane skrzętnie
Na nic
Wielkie chęci
Westchnienia
Niczym stają się
Niesione
Pragnienia
Słowa robią wiele
Pustką
Wypełnione
Czyny mówią za nie
Głupotą
Zniewolone
Włosy odziane
skrzętnie
w kolibra smaki
Wiatr rozwiał durny
Zagubiony
Już szpakowaty
Zakręci tu nieraz
Może zniknie
W szumie
Leć, czekam w sumie
Schyłek roku
Przyfruniesz
Spójrz
Głęboko
W moje
Oczy
Weź
Zatrzymaj
Się
Na ustach
Wsłuchaj
W to
Co szeptem
Mówią
Tu
Bez Ciebie
W duszy
Pustka
Serce
Bije
W rytm
Twojego
Gdy
Odchodzisz
Zwalnia
Trochę
Kiedy
Będziesz
Za
Daleko
Krew
Przestanie
Tłoczyć
Wiem
Wiatr czujesz na twarzy
Myśl za Tobą gna
Promienie padają na policzek
Przyczyną tęsknota
Obłok skraplany na włosach
Niejedna wypłakana łza
Szum morskich fal w uszach
Wspomnienie dwóch sylab
Ko – cham
Na oczach świata
Mojego
..Ty
Wiesz, że nie sama
Bo serca
Trzy
Dwa, duet ukochany
Z początku
Tkwi
Skrzętnie wybrana para
Pewność
Gdy
Tylko pomyślę o Niej
Oczy płyną
Lśni
W nocy śpią Oboje
Pięknie
Śni
Powietrze zacnie utarte
Nastrojem
Bzy
Bądźmy wyjątkowi, sobą
Po prostu
My
Król i królowa dla siebie
Na zawsze
Lwy
I chociaż ciemną doliną
Byśmy
Szli
Widzisz mnie, to wystarczy
Dłoń daję
Ci
Raz już wspominałem
Kocham do
Krwi
Szkoda dnia i nocy, Zeus
Piorunem
Mści
Zza widnokręgu nie złapię
Ni jednej
Wszy
Pukanie już gra na drzwiach
Nadchodzą
Psy
Fart, uciekajmy, po bombie
W szkole
Gry
Twardy łeb mam w obronie
Kamil
Glik
Tani, niezawodny długopis
Orange
Bic
Podrostek pisze wtórują
Za pasem
Źli
Istotnie nieistotne w istocie
Zdanie jeśli
Drwi
Rozgrzebuję popiół, Fenix
Żar się
Tli
Ważne są czyny, nie piękne słowa czy myśli..
Trochę popłynąłem od połowy w głowę nie serce..
Na dnie serca, tam złożona
Na grochu leż bezczynnie
Na szybie mróz, taka pora
Na zawsze bądź przy mnie
Na zimę czy niepogodę
Na chłód, lód nieżyczliwie
Na niebo patrzę co dzień
Na turkusowy z zachwytem
Na nim gwiazdy opatulone
Na nie weź czekaj cierpliwie
Na nie patrz, oko zaszklone
Na koniec lecą nieuchwytne
Na początek róż w błękicie
Na błękit różowy się dowlekł
Na róż masz już pazernego
Na główkę, poleciał szybowiec
Na dworze zimno, wiatr hula
Na durnotę nic nie poradzisz
Na złość w oczy Ci podmucha
Natenczas mogłaś.. pogardzić
Co czujesz Najdroższa, kiedy oblewam Cię słowem
Co widzisz, patrząc w moje oczy malachitowe
Czego doświadczasz, kiedy dotykam pocałunkiem
Co masz z tego, że tak bardzo Cię Ka lubię
Wciąż wspominam, patrzę wstecz za okno
Chociaż oczy szeroko otwarte i czasem mokną
Widzę Nas i widzę Piękną jak z obrazka.. Cię
W bezdechu w jednej chwili zamarłem, potrzebny tlen
Tylko tak mogę urodzić swoje mgławe, skrywane uczucia
Tak tylko nie utoną w głębi słowotoku, bezdnie życia
Faktem, iż byłaś już gotowa na mnie i zdecydowana
U mnie miękkie nogi, wstydu trochę, oraz wahania
Durniem ochrzczony, powiem dosyć delikatnie
Słyszałem też dupe*, lecz nie od Ciebie Kochanie
Widziałem smutek, goniący za zawodem i zwątpieniem
W kilka wspólnych sekund, skręcić można kark marzeniu
Kilka wspólnych chwil, tak rozpamiętywanych dosadnie
Dwuznaczności poziom przerósł Nasze oczekiwanie
Tak podobni do siebie, zachwyconym jestem draniem
Nieee, nigdy nim nie byłem, lecz nie raz… nie pomyślałem
W raz się wziąłem, jak natchniony, bo coś się stało
Zauważyłem jak utknąłem sam, co mnie zdominowało
Kto mi te klapki na oczy zarzucił, kazał iść gdzie chcę
Mówił jesteś moim Mistrzem, wiedz, bez muzy nie istnieje
Czy chociaż trochę dzięki temu jest Ci Skarbie milej
Czy cieplej choć ciut na sercu, mnie tak, dlatego piszę
Czy mocno w Twoim objęciu wtulonego mnie zaszyjesz
Szwów choćby bezliku, nawet z otwartą raną przeżyję
Każda litera, którą opisuję wspólnie spędzone chwile
Przesiąknięta Wróżki zapachem, delikatny motylek
To ten krok w przód, po śladach biegiem będę podążał
Pilnuj tylko trochę i pomóż, abym się znów nie zaplątał
Zapalam papierosa, sześć godzin do w pracy zmiany
Druga na zegarku, co robisz, na co my czekamy
Czemu w przód nie idziesz, brać swoje, tak dobrze
Popie**olisz pod nosem przed TV z piwem w normie
Złość rozsiejesz wiem, przed siebie pomiędzy bliskich
Największe bury ten, dla któregoś Ty najckliwszy
Z największym wrogiem jest, na dziś sztama, po kielichu
Różnica poglądów, rzeź, dyshonor, kur** na liczniku
Kur** w Twoim domu, nie pilnowałeś za dobrze
A może zapomniałeś, to miał być dom, nie grobowiec
To miał być on i ona, nie ważne, w przód patrz
Przed siebie kroki stawiaj, słone łzy same wyschną, susza
Mnogość tamtych chwil odeszła, dziś jest dziś
Dziś na wprost bez ograniczeń zamierzam z Tobą iść
Czy Ty pójdziesz ze mną, jest jeszcze ta niepewność
Chętnie pobiegnę za Tobą, charakterów nierozdzielność
Intelektu nieprzeciętność, czarując Tą niezależność
Tę co natchnęła Tą duszę, swoją urokliwością bezcenną
Nie z konieczności to wiesz na pewno, szczerości
W opór jej mam, zalany na full, wyzbyłem się wątpliwości
Opanowuję swe słabości w tle, już dawno, znasz to
Teraz się bronisz, trochę za szybko to tak daleko zaszło
Trochę zbyt blisko, location, co Cię tak naszło
Ta sama dusza, myśli, pragnienia, odpływam – nieważkość
Czy się Nam uda, odwieczną między dwojgiem zagadką
Czy zależy, aż tak bardzo by zdusić skorpiona mentalność
Czy uwierzysz we mnie, zaufasz, nikt nie mówił, że będzie łatwo
Ch** mnie obchodzi co myślą, chcę jak Putin naczelny dyktator
Niezmienny romantyk, sarkastyczny terminator, brawo
Ironiczny do bólu gdy trzeba, przeważnie łagodny był tato
Zazwyczaj spokojny, aż nadto, pomocny, zdolny, co za to
Zasłanianych następnymi kilka lat kłamstw, hejter – polo kato
Przede wszystkim Ciebie, też chcesz mnie, priorytet, życie
Teraz mam siłę ponadto, ponad tym, dudni serca bicie
Zostało ostatnie marzenie, bliskość objęta Jej spojrzeniem
Bez złości, przymusu czy łaski, z miłości, oklaski
Siedzę sobie teraz sam..
…piszę
Już mam spokój
Kiedy/jak piszę
Spokojem swym ciętą
Zarabiam dziś ciszę
Cisza rozbrzmiewa
Więc tu obficie
Obfitość tych słów
To zdaje się życie
Życie jest cudem
W świata niebycie
Niebyt tych dróg
Splata należycie
Należy sobą być
Tak wręcz przyzwoicie
Tak Przyzwoity gość
Inny wręcz skrycie
Skrycie tkwi w środku
Miękkie serca bicie
Bijcie ale nie mnie
Zwykle krzyczycie
Krzyczycie cnotliwego
Czasem fanatyczne
Fanatyzm bywa złem
Jeśli łaźnię czcicie
Czcijcie kogo chcecie
Proszę błyskotliwie
Błysk – etap Polska
Może to będzie picie
Picie to morza bezmiar
Mam swoje odkrycie
Odkryłem wewnątrz
Salę w psychice
Psychika Tobie Ka
Wdzięczna należycie
Należne marzenia
Na nie właśnie liczę
Nie liczę na lotka
Bariery czy restrykcje
Restrykcyjnie w przód
Pozytywne spojrzenie
Spoglądam niewątpliwie
W przód
…Oczywiście
Moim wokalem tu rozlewane słowa
Gwizd spod krzywawego nosa
Spadającym w ciszy liściem
Dźwięk w uszach brzmi
Muzyczna tetralogia
Cztery w roku
Momenty
Barwy
Inne
Każda
Wspomni
Nie jeden raz
Wracając od nowa
Zatacza cykl zamknięty
Ostatnimi jakoby zagubione
Jak wspominać mam się cieszyć
Zimą, kiedy już nie jest tak zimowa
Zawarte głęboko daty spowiane
Cień zasłonił skrzętnie czoła
Deszczowa jesień smutna
Być chce, spóźńiona
Zalana wstydem
Absurd, kilka
Kropelek
Tyle
Nie dam
Za wygraną
Rana, krwawię
Zetli ją rozżażające
Wypierające chłód lato
Lodowce roztopi na wiosnę
Przyjdzie, nabrałem cierpliwości
Naprawić żądny zachowania krnąbrne
Zamykam we śnie oczy, kiedy myślę o tym
To mnie napędza, działa pobudzająco jak narkotyk
Jak środek złoty, dzierżę mocno, w dłoni skrywam
Tylko dlatego wciąż żyję, działkę kolejną zażywam
Wciąż pamiętam, tylko My, fantasy, wśród marzeń
Wtuleni, bez snu, cenzury czy świata wydarzeń
Nad Nami nakrapiane niebo, spadały wciąż gwiazdy
Pakowała byś się w to, znając choć ksztę prawdy?
Szyba zaraz zaparuje, nie będzie widać nic
Odwracam się, zupełnie sam, zamykam drzwi
Spokojnie już drukuję, we mnie, w środku to tkwi
Piórem na kartce smaruję, muzyka brzmi
Instrumenty w tle płaczą, to piosenka o Nas
O tym uczuciu, którego wiem, nic nie pokona
Najdroższa, jesteś jedyna, dla mnie wymarzona
Bliska od kilku miesięcy, już nie raz zraniona
Miałem, Cię chwycić, byśmy, nie zginęli w tłumie
Dopiero teraz, po tym wszystkim to rozumiem
Mamy ją na pewno, szczera, lecz pokrwawiona
Serce klęka to pisząc, wiem, jesteś przygnębiona
Zapragnij mnie znowu, bo tylko, wyłącznie ona
Ona Nas wyzwoli, ona strach wszelki pokona
Teoria sprawdzona, czas leczy rany, historia
Praktyka, kochasz mnie, zdecydowanie bezsporna
Zamykam we śnie oczy, kiedy myślę o tym
To mnie napędza, działa na mnie jak narkotyk
Jak środek złoty, dzierżę, mocno, w dłoni skrywam
Tylko dlatego wciąż żyję, działkę kolejną zażywam
Wciąż pamiętam, tylko My, fantasy, wśród marzeń
Wtuleni, bez snu, cenzury czy świata wydarzeń
Nad Nami nakrapiane niebo, spadały wciąż gwiazdy
Pakowała byś się w to, znając choć ksztę prawdy?
Miłość kieruje, się jedynie własną wolą
Zamyka w klatce, spróbuj teraz być sobą
Oplata sznurem, obie dłonie, ciasno związane
Splecione myśli, powiedz Grey, co będzie dalej?
Co dalej z Nami …patrz! Wciąż tutaj jestem!
Mimo to, problemów wiem, może być coraz więcej
Wciąż tyle streów i dziesiątki niedomówień
Wciąż ciągła walka uczuć, dwóch twardych sumień
Dużo cierpiałaś, powiedz, czy starczy siły
Czy chęci nie brak, by wdychać, moje spaliny
Tak nieświadomie, zmroziłem różowe wnętrze
Rządzą, głupotą, puściłem Twe ręce
Byliśmy oboje, tęskni, żądni, ja i Ty
Wciąż czuję dwa, ciepłe jak kiedyś ..oddechy
Moim marzeniem, spełniać Twoje sny
Tulić w ramionach, rozpościeram je szeroko i..
Zamykam we śnie oczy, kiedy myślę o tym
To mnie napędza, działa na mnie jak narkotyk
Jak środek złoty, dzierżę, mocno, w dłoni skrywam
Tylko dlatego wciąż żyję, działkę kolejną zażywam
Wciąż pamiętam, tylko My, fantasy, wśród marzeń
Wtuleni, bez snu, cenzury czy świata wydarzeń
Nad Nami nakrapiane niebo, spadały wciąż gwiazdy
Pakowała byś się w to, znając choć ksztę prawdy?
..prze-Milczenie
Sarkastyczna doskonałość
Moja Mała
Panna MigotKa
Mało co, coś jednak zostało
W lochach serc
W bród szczodra
W bezkresie teraźniejszości
Utkwił pobledły
Różowy punkt
Trzymając mocno w dłoni
Mało brakło
Aby go zgniótł
***
Dużo wyciśniętego uczucia
Wśród lekkich
Płynie palców
Rozchodzi po nich ochoczo
Chociaż często
Dość niezdarnie
Leje się więc uparcie po ręku
Otulając nagą
Wdzięcznie postać
Chce coś zrobić ale poprawnie
Dziś pozostało
Sen napotkać..
..Riposta
Robi się ciemno
Żar w duszność wpędza
Namiętnie
W rumiane jęzory
Wpleceni
Płomienie
Wieczność zapada
Instynkt haruje
Bezsennie
Tylko My razem
W głowach
Roztargnienie
Rozkosznie w głosie ciał
Zawiązani
Czas marnieje
Nie istotne jutrzejsze
Brzemię
Przeznaczenie
Nie wierzę w nie
Indygo ze zdjęcia
Spojrzenie
W Barber Shop’ie
Układam
W sercu moim..
..z serca
Natchnienie
Fotografia - ludzie, miejsca, sztuka
Włochy z perspektywy emigrantki z 15-letnim stażem.
opowiadania terapeutyczne i inne psychologiczne impresje
I want to be rich. Rich in love, rich in health, rich in laughter, rich in adventure and rich in knowledge. You?
Rudolf Steiner, Antropozofia i inne
Oceny hoteli i obiektów noclegowych
Wiersze. Wiersze z nocy, z wieczorów, od serca.
Rodzinne wyprawy wędkarsko - rekreacyjne. U Nas "C&R" nabiera nowego znaczenia - Collect & Recycle!
Kotlina Kłodzka w fotografii mobilnej
Historia Prawdziwa Wiecznej Dziewczynki & Jej emocjonalne głupotki
Wiersze, poezja-świeża, kwaśna,słodka. Autorska/Blog
wiersze
Fotografia to kęs życia trwający 1/100 sekundy
Internetowy zbiór przepisów
A topnotch WordPress.com site
fotoblog/photoblog
lifestyle, blog, wordpress, google, piotr patryk piasecki, zycie, milosc, wolnosc, prawda, rewolucja, walka, pasja, hobby, blog, autor, artysta
.. kilka słów ..
poppy field creations
Inspiring you to explore your creativity and get down to work! A great collection of Free Polymer Clay tutorials
A NOMAD ON THE LOOSE
Przywiązać się do kogoś jest łatwo, lecz pogodzić się z odejściem tej osoby jest troszkę trudniej..
Zajarzyste pomysły na prezent
Riding the life... Czyli kadry z życia..
Blog o mnie,moim świecie i moich kłamstwach!
Lekko o podróżach i lizaniu świata. Niech i Was czasem zdziwko złapie.
Pensamos demasiadamente e sentimos muito pouco. Necessitamos mais de humildade que de máquinas. Mais de bondade e ternura que de inteligência. Sem isso, a vida se tornará violenta e tudo se perderá. Charles Chaplin.
Jesteśmy parą, która we wspólnej podróży przez życie przekracza wiele granic. Poznaj z nami Polskę i świat.
Zasmakuj z nami Italii
każda kropka to zapowiedź nowego zdania
http://sharigan.cba.pl